niedziela, 26 października 2014

Szyfr Jazona w moich rękach :) + INFO

Hej! Mam dla Was nowinę, a nawet dwie.

Po pierwsze, odwieszam bloga. Od teraz znowu będą pojawiać się tu posty, jednak dość rzadko. Na razie mam trzy opowiadania, czwarte piszę. Chcę skupić się na szkole i Wiki, w końcu dawno nic tam nie dodawałam, a powinnam...

Po drugie, mam już Szyfr Jazona ^^ YAY! Nabyłam książkę na targach w Krakowie, w ostatnią sobotę, czyli wczoraj. Z tego co wiem, dzisiaj był ostatni dzień targów, a więc i ostatnia szansa za przedpremierowy egzemplarz. Kto ma, niech się cieszy, kto nie - ten czeka jeszcze dziesięć dni ;) Ale co to jest w porównaniu do roku? Bo przecież ja rok temu dowiedziałam się o ósmej części, a dokładnie czwartego listopada...

Ilustracje- CUDOWNE! Normalnie cieszę się jak małe dziecko! :D Ilustracje są przepiękne, po prostu jak zdjęcia. No i - Ofelia mnie dosyć zaskoczyła swoim wyglądem, oczywiście pozytywnie. Rysiek nie, bo łatwo go sobie wyobraziłam, ale Ofka... miód malina, mówię Wam.

Fabuła - nie mogę nic zdradzać, żeby spoilerów nie robić, ale będzie się działo. Na dodatek historia tak naprawdę się nie skończyła (co dla mnie jest fajne nawet)... poza tym, jest trochę (dość dużo) nawiązań do poprzednich części, z czego bardzo się cieszę, bo takież nawiązania w książkach (czy w czym innym) lubię :D Chyba mogę powiedzieć - co nie będzie raczej zaskoczeniem - że jest dużo wątku Ofelia-Ryszard, choć w nie do końca takiej postaci, jak myślałam. Mówię o zakończeniu. Trochę się zawiodłam... myślałam, że lepiej będzie to rozpisane, a tu klops :( I nawet... nie, tego nie mogę zdradzić. Oczywiście jak to ja, napisałam swoją własną wersję, dla koleżanki, bo mówiłam jej jak się skończyło (sama chciała xD), no to się jej też to tak średnio spodobało. No ale cóż. Zabrakło mi czegoś, czego się spodziewałam i myślałam, że oczywistym jest, że to coś będzie. No ale, i tak kocham tę książkę nade wszystko ^^ I ogromnie się cieszę, że ją mam. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Rok czekania, nareszcie ją mam, i już przeczytane w jeden dzień... Emocje rozłożone na rok zbiły się w jeden dzień... jestem niemożliwa xD Czemu musiałam tak szybko przeczytać Szyfr? Teraz mama się bierze za czytanie. Chce zacząć od tej części, żeby zrobić sobie większą chrapkę na poprzednie. Jej wybór xD Ja tam się cieszę, że moja mama bierze się za Kroniki :)

Pozory mylą

Opowiadanie to wymyśliłam i napisałam sama. Gdyby koleżanka mi pomagała, ktoś by pewnie zginął...

Jest to dalsza część historii początków znajomości Ofelii i Ryszarda. Zastanawiam się, czy napisać jeszcze czwartą... zobaczy się.

Szczerze mówiąc, trochę dziwnie jest mi to wstawiać po przeczytaniu Szyfru Jazona, ale trudno xD


Kilka dni później państwo Ostrowscy wrócili do Zalesia. Panna Ofelia wspomniała, że poznała już Kasztelana, jednak o incydencie z kawą nie mówiła (chociaż później wyręczył ją Bartek). Szła po pracy do domu nie zaprzątając sobie tym głowy i ciesząc się pięknym, czerwcowym dniem. Wydawać by się mogło, że nic nie zmąci jej spokoju, gdy kątem oka zauważyła Ryszarda. Ze zgrozą i lekkim niepokojem stwierdziła, że idzie w jej stronę - a ona raczej nie chciała z nim rozmawiać. "Na pewno chce mnie przeprosić" - pomyślała. "Powinien" - stwierdziła z godnością. W rzeczy samej, Ryszardowi było głupio i nie zamierzał tak zostawić sprawy. Był mężczyzną i miał swój honor, a poza tym nie lubił konfliktów. No i musiał przyznać, że była ładna. Bardzo ładna.
-Witaj...
-Witaj - łatwo się domyślić, że powitanie było dość chłodne i zdystansowane.
-Wiesz, ja... - Kasztelan niepewnie zaczął - Ja chciałbym cię przeprosić za to, za tę kawę. Po prostu Bartek, i ja... choć mogłem uważać.
-Mogłeś - przyznała Ofelia - Dobra, zapomnijmy o tym - była jeszcze na niego zła, ale to raczej nie przez kawę. Irytował ją swoim zachowaniem. Słyszała, że jest miły, szarmancki, wygadany i Bóg wie jaki jeszcze, a tymczasem wyszedł na kretyna. Przynajmniej w jej mniemaniu.
-Tak po prostu?
-Tak - wzruszyła ramionami - Nie mam zamiaru mścić się o rozlaną kawę - (należy pamiętać, że to jednak jeszcze nie teraźniejsza panna Ofelia.)
Ryszardowi zdecydowanie ulżyło. Nastała długa chwila milczenia. Ofelia chciała już się pożegnać, ale ten się w końcu odezwał - Raczej nie chcesz mnie widzieć, ale może przeszlibyśmy się gdzieś? - zaproponował śmiało.
-Przepraszam, ale rzeczywiście nie mam ochoty. I raczej już nie pogadamy.
I tak skończyła się ta rozmowa.
Jednak w ciągu trzech następnych tygodni los sprawił, że parę razy mieli okazję się widzieć. Chłód między nimi powoli zanikał, choć pierwsze lody nie zostały jeszcze ostatecznie przełamane. Gdy Kasztelan po raz drugi zaproponował spacer, usłyszał już twierdzącą odpowiedź.
-To gdzie idziemy?
-Przed siebie - zażartował Kasztelan. W sumie, spokojną drogą dotarliby na pola, które bardzo lubił. Zresztą, nie tylko on. Mieszkańcy Zalesia Królewskiego upatrzyli sobie  kilka urokliwych miejsc, w których rzadko kiedy można było spotkać żywą duszę, mimo że większość obywateli miasteczka często do nich zaglądała.
Atmosfera w drodze nie była już taka zimna, ale swobodną też nie można jej nazwać. Ryszard dowiedział się nieco o życiu panny Ofelii - edukacji i pochodzeniu. Zauważył jednak, że sam mówił o sobie więcej, niż ona, i uszanował to. Nie mógł pojąć, czemu dziewczyna z miasta przeniosła się do sennego miasteczka, jakim było Zalesie, lecz widocznie miała swoje powody. Zawsze to o jednego, pięknego mieszkańca więcej.
-To musi być fajne - panna Łyczko miała na myśli pracę Kasztelana. (chyba nie muszę przypominać, czym on się zajmuje? ;) )
-Tak, ale dużo przy tym wszystkim roboty. Ostatnio miałem dość ciężkie dni i jestem zmęczony, to dlatego mogłem się wydawać trochę nieobecny.
-No tak.
Podyskutowali jeszcze, jak to dorośli (aczkolwiek młodzi), o polityce, pracy, nim doszli na pola. Ofelia już miała okazję tam być, gdy robiła kilkudniowy rekonesans miasteczka. Spodobało jej się to miejsce. Spokój, cisza... trochę jeszcze pochodzili, potem przysiedli na trawie. Rozmowa była już swobodniejsza i sympatyczniejsza,  a nawet zabawna.
-Pierwsze wrażenie jest podobno najważniejsze, ale chyba nie w naszym przypadku - zaśmiała się panna Ofelia - Nie jesteś takim gamoniem, jak myślałam wcześniej - przyznała.
-No cóż, do nadpobudliwej wariatki też ci daleko (czyżby?).
-Fajnie się z tobą rozmawia - powiedzieli niemal równocześnie i zaśmiali się. Nie znali się jeszcze dobrze, ale to była jedna z tych chwil, w których człowiek czuje, że spotkał kogoś wyjątkowego. Nie ważne, że uświadomili to sobie po długim, długim czasie...

sobota, 4 października 2014

Do zobaczenia! (WAŻNE INFO)

Hej! Trochę mnie nie było, ale nie wiem czy ktoś zwrócił na to uwagę... w każdym razie. Dla tych, co czytają, ogłaszam zawieszenie bloga.

Nie żartuję. Jest kilka powodów:

a) Mam mało czasu. Szkoła jest dość wymagająca, mamy dużo nauki, czytania itp. Nie ma to jak przeskok do gimnazjum! :(

b) Uznałam, że jednak z paru rzeczy muszę zrezygnować. Nie mogę się teraz bawić w takie coś, mimo że chciałam to robić na poważnie. Lub chociaż spróbować.


Nie oznacza to jednak, że z blogiem definitywny koniec. Jest tymczasowo zawieszony, nic nowego nie będzie się pojawiać przez pewien okres, ale w końcu coś wrzucę ;)

Było mi bardzo miło, cześć.